2 sty 2013

Prusowie
















Z Prusami wiąże się historia Wojciecha Sławnikowica z roku 997

Wikipedia: 

Potem poprzez Gdańsk, gdzie przeprowadził masowy chrzest i rozkazał wycięcie świętego dębu, łodzią, osłaniani przez 30 wojów Chrobrego, Wojciech razem z przyrodnim bratem Radzimem oraz prezbitrem Boguszą-Benedyktem dotarli do ziemi Prusów, najprawdopodobniej w okolicach Truso koło dzisiejszego Elbląga.

Ich działalność misyjna nie spotkała się z przychylnym przyjęciem. Misjonarze nie znali nawet języka Prusów. W czasie pobytu na jednej z wysp nadbrzeżnych doszło do spotkania z pruskimi rybakami, którzy próbowali się z nimi porozumieć. Gdy obcy nie potrafili powiedzieć nic zrozumiałego jeden z Prusów uderzył Wojciecha wiosłem w plecy. Wkrótce z pomocą jednego z pruskich możnych dostali się na teren osady. Jako goście podlegali ochronie swego gospodarza i dzięki jego pozycji 17 kwietnia stanęli przed pruskim wiecem, na którym Wojciech z pomocą tłumacza przemawiał, objaśniając zasady chrześcijaństwa.


 Z pochodzenia jestem Słowianinem. Nazywam się Adalbert, z powołania zakonnik; niegdyś wyświęcony na biskupa, teraz z obowiązku jestem waszym apostołem. Przyczyną naszej [tu] podróży jest wasze zbawienie, abyście – porzuciwszy głuche i nieme bałwany – uznali Stwórcę naszego, który jest jedynym Bogiem i poza którym nie ma innego boga; abyście, wierząc w imię Jego, mieli życie i zasłużyli na zażywanie w nagrodę niebiańskich rozkoszy w wiecznych przybytkach.


 Napięta sytuacja pogranicza, walki między Słowianami a Prusami, a także być może napięcia między rodzącą się warstwą możnowładczą a dawniejszą formą władzy wiecowej spowodowały, że zgromadzenie nakazało im opuszczenie ziem Prusów.


 Nas i cały ten kraj na którego krańcach my mieszkamy, obowiązuje wspólne prawo i jeden sposób życia; wy zaś, którzy rządzicie się innym i nieznanym prawem, jeśli tej nocy nie pójdziecie, jutro zostaniecie ścięci.


 Jednak po 5 dniach w okolicy pruskiego grodu granicznego Chollin (na południowych brzegach jeziora Drużno, obecnie wieś Święty Gaj) – 23 kwietnia 997 odpoczywających po mszy odprawionej w świętym gaju zaskoczyło 7 strażników prowadzonych przez kapłana. Wojciech – jako przywódca – uderzony toporem lub włócznią w serce został zabity.
















Prusowie dobrze wyczuli intencje przyszłego okupanta. Zwyczajnie nie mieli ochoty pracować na darmozjadów z Państwa Kościelnego. Zlikwidowali potencjalne zagrożenie i przez dalsze 200 lat mogli być niezależni. Dopiero katolickie zakony rycerskie wraz z osadnikami z krajów niemieckich przeprowadziły chrystianizację i jednoczesne wynarodowienie Prusów. Chrystianizacja to pierwszy etap wynarodowienia.


Nawet Sławnikowic przestał używać swego imienia Wojciech i przedstawiał się jako niemiecki Adalbert.




Adalbert imię męskie pochodzenia germańskiego. Wywodzi się od słów oznaczających adal (ród szlachecki) i beraht (jasny, błyszczący), oznaczało "pochodzącego ze szlachetnego rodu". 


Adolfimię męskie pochodzenia germańskiego. Wywodzi się od słów: adal – "szlachetny" oraz wolf – "wilk".























Obecnie czasami pojawiają się publikacje przedstawiające Krzyżaków jako dobroczynną organizację, która głosiła prawdziwą wiarę i cywilizację łacińską wśród barbarzyńskich ludów. 

Pewnie już za kilka lat pojawią się pożyteczni idioci, którzy będą przekonywać, że doktor Josef Mengele to był postępowy lekarz, który w latach 1943 - 1945 wyróżniał się dbałością o zdrowie obozowiczów z  Auschwitz.

Warto wspomnieć o takiej postaci jak austriacki biskup Alois Hudal.  Wikipedia:  Po II wojnie światowej, jako wysoki urzędnik Watykanu, pomagał niemieckim zbrodniarzom nazistowskim w ucieczkach do Ameryki Południowej w ramach Operacji Szczurzy Korytarz (tzw. ratlines), chroniąc ich w ten sposób przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym. W swoich pamiętnikach pisał: po roku 1945 cała moja działalność dobroczynna była nastawiona na pomoc dla byłych członków partii narodowo-socjalistycznej i faszystowskiej, zwłaszcza dla tak zwanych zbrodniarzy wojennych [...] podlegających prześladowaniom, którzy według Hudala często byli całkowicie niewinni. [...] dzięki fałszywym dokumentom wielu z nich uratowałem. Mogli się wymknąć prześladowcom i uciec do szczęśliwszych krajów.


 Hudal załatwiał uciekinierom paszporty i wizy, kupował im bilety na podróż i dostarczał pieniądze. 31 sierpnia 1948 roku napisał list do prezydenta Argentyny, Juana Perona, z prośbą o 5 tysięcy wiz dla niemieckich i austriackich „żołnierzy”. Według Hudala, nie byli to nazistowscy uciekinierzy, lecz antykomunistyczni bojownicy, których poświęcenie w czasie wojny uratowało Europę przed sowiecką dominacją


 














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz