1E8rQq9cmv95CrdrLmqaoD6TErUFKok3bF
Uwielbiam ten cytat z tego orędzia:
W lipcu nadchodzącego roku upłynie czterdzieści pięć lat od narodzin III Rzeczypospolitej — naszej ludowej ojczyzny.
Generał Jaruzelski słusznie głosi, że III RP powstała w lipcu 1944 i trwa do dziś. Obecna Polska jest kontynuatorką i następczynią PRL ze wszystkimi tego plusami i minusami.
Chyba tylko Kukiz15 szerzy potrzebę zmiany, czyli wprowadzenia systemu prezydenckiego - Prezydent jako szef rządu i głowa państwa, cała władza wykonawcza w jego ręku. Do tego 460 JOW i zakaz łączenia stanowisk między władzą ustawodawczą i wykonawczą. Bez tego mamy dreptanie w miejscu.
Orędzie noworoczne
wygłoszone 31 grudnia 1988 r.
Ilekroć zwracam się do was w sylwestrowy wieczór, zastanawiam
się, czy taka rozmowa jest rzeczywiście potrzebna. Czy potrafię znaleźć słowa dostatecznie
celne i myśli na tyle nowe, aby trafiły do ludzkich umysłów i serc? Czy
niektórzy nie powiedzą, że nadużywam przywileju, aby być dziś gościem w waszych
domach? Że pouczam, pocieszam, obiecuję?
Nie mam takiego zamiaru. Nie występuję przed kamerą
telewizyjną tylko dlatego, że tak nakazuje utrwalony już u nas obyczaj. Dla
mnie to szczególna okazja, aby podzielić się myślami o sprawach, które, jak
sądzę, nurtują nas wszystkich.
W mijającym roku rozmawiałem z tysiącami Polaków — w Warszawie
i w Poznaniu, na Śląsku i na Wybrzeżu, w wielu polskich miastach i wsiach. W
miarę możliwości staram się czytać napływające do mnie listy. Dobrze wiem — i
to nie z drugiej ręki — jakie bolączki i niepokoje są dziś udziałem większości
polskich rodzin.
Są takie lata w ludzkim życiu i w dziejach narodu, które
mijają niemal nie zauważone. Są jednak i takie, które wyciskają w pamięci
niezniszczalny ślad. 1988 był takim właśnie rokiem. Nie spełnił wielu
oczekiwań. Nie był wolny od goryczy, od napięć i zwątpień, od ciężarów życia
codziennego. Ale nie był przecież rokiem jałowym. Polska nie stała w miejscu.
Pracowała, tworzyła nowe wartości, podejmowała śmiałe próby i nowatorskie
rozwiązania polityczne, społeczne, gospodarcze. Umocniła się pozycja naszego
kraju we wspólnocie socjalistycznej, wzrosła jego aktywność na forum międzynarodowym.
Rachunek zysków i strat trudno jest precyzyjnie wyliczyć.
Ale jedno jest pewne: staliśmy się bogatsi o wiedzę i doświadczenie, a przede
wszystkim o przeświadczenie, że linia odnowy, reform, porozumienia jest dla
Polski wyborem jedynym.
Żaden kraj nie jest rajem na ziemi. Nawet najpotężniejsze
państwa doznają niepowodzeń, przechodziły lub przechodzą trudne okresy. Nie
jesteśmy wyjątkiem. Jednak wśród tysiąca naszych problemów jeden jest dziś
szczególnie ważny: czy sami w siebie potrafimy uwierzyć?
Noworoczny wieczór od niepamiętnych czasów rodzi ludzkie
nadzieje. Bez ufności, że przyszłość będzie lepsza, żaden naród nie przetrwałby
długo. Nas historia nauczyła, iż zawsze może być gorzej. Ale też nie raz
dowiodła, że w Polsce powinno i może być lepiej. Naszym oczekiwaniom towarzyszą
korzystne przemiany w sytuacji międzynarodowej. Świat przeciera oczy ze złego,
długiego snu. Niewiele pozostało zakątków globu, do których nie dotarło jeszcze
nowe myślenie. Coraz powszechniejsze jest odczucie, że oddala się jeden, a
zbliża nowy, jaśniejszy rozdział historii.
Ostatni miesiąc przyniósł doniosłe decyzje radzieckie w
dziedzinie rozbrojenia. W ślad za rakietami średniego zasięgu pójdzie na złom
niemała część czołgów, dział, samolotów. Miecz więc będzie krótszy, a tarcza —
pewniejsza.
Każdy krok, który zbliża Europę do trwałego pokoju — jest
krokiem i po naszej drodze. Dają temu także dobitny wyraz podjęte jeszcze w
listopadzie decyzje Komitetu Obrony Kraju. Demilitaryzacja stosunków
międzynarodowych jest i będzie drogowskazem polskiej polityki zagranicznej.
Odpowiada to żywotnym — politycznym i ekonomicznym — interesom, wyraża
pragnienie i wolę naszego narodu.
Mniej więcej o tej samej porze, w sylwestrowy wieczór
1943 roku, odbyło się w Warszawie, w nie istniejącym już domu przy ulicy
Twardej, pierwsze posiedzenie Krajowej Rady Narodowej. Był to początek drogi
parlamentaryzmu nowego typu, towarzyszyła mu oferta wspólnego frontu i
porozumienia.
Nie bez powodu przypominam tę rocznicę. Z różnych, przeciwstawnych
pozycji toczył się wówczas ostry spór o Polskę. Doświadczenia konfliktów
minionych dziesięcioleci, a także ostatnich lat wzywają i nakazują, aby
znalazły one właśnie dziś swoje logiczne zakończenie. Może być nim wielki
kompromis społeczny, w którym nie będzie ani zwycięzców, ani zwyciężonych, a
małostkowe swary ustąpią regułom uczciwego, patriotycznego dialogu. Nadeszła
dla Polski taka pora!
Zmieniło się nasze społeczeństwo. Zmienia się nadal. Zmieniamy
się wszyscy — czy prawie wszyscy. Wczorajsze podziały nie muszą trwać bez
końca.
Potwierdzamy nieustannie gotowość do rozmów przy „okrągłym
stole”. Pragniemy, aby ich rezultatem było powstanie Rady Porozumienia
Narodowego. Staje się to coraz pilniejsze. W nadchodzącym roku wybierać bowiem
będziemy nowy Sejm. Jego skład odzwierciedlać powinien wyraźniej naturalne w
społeczeństwie zróżnicowanie postaw i poglądów.
Jest wielce pożądane, aby prace nad założeniami nowej
ordynacji wyborczej toczyły się w możliwie najszerszym kręgu, z udziałem
środowisk i osób, które z racji swej działalności społecznej, wiedzy i
osobistego autorytetu mogłyby wnieść do tej dyskusji swój ważki wkład.
Demokratycznych form życia społecznego, kultury politycznej nie stworzono
jeszcze nigdy i nigdzie z dnia na dzień. Zwłaszcza nasz naród nie ma pod tym
względem najlepszych doświadczeń. Jednakże w ostatnich kilku latach udało się
nam zbudować już niemało. W tym i takie instytucje, formy życia społecznego i
politycznego, których samo istnienie jeszcze tak niedawno było nie do
pomyślenia. Mimo, że na pionierskich szlakach jest zawsze najtrudniej, chcemy
tą drogą — drogą głębokich, odważnych przemian — iść nadal.
Nie chciałbym w ten świąteczny wieczór nadużywać cierpliwości
słuchaczy. Łatwo powiedzieć „dla każdego coś miłego”. Trudniej powtarzać po raz
setny czy tysięczny prawdy na pozór banalne, lecz wciąż wymagające tego, aby je
uporczywie przypominać. Poprzestanę więc na jednej tylko refleksji, od której
sam zresztą uwolnić się nie umiem.
Nam, Polakom, już raz przydarzyło się kiedyś, u schyłku I
Rzeczypospolitej, że własne państwo, ojczyznę mądrych praw i wielu swobód,
uznaliśmy za uzurpatora i gnębiciela wolności. Górę wzięły anarchia i samowola.
Wiele następnych pokoleń płaciło za to krwią, klęskami i poniżeniem, nędzą i
poniewierką. Takie rachunki dźwigają zawsze potomni.
Obchodziliśmy przed kilku tygodniami
siedemdziesięciolecie odzyskania państwowości. Uczciliśmy godnie i sprawiedliwie
wszystkich Polaków, którzy się do tego przyczynili.
Nie jubileusze są jednak ważne, lecz wynikające z nich nauki.
W przyszłym roku minie półwiecze od hitlerowskiej napaści na nasz kraj. Zmiotła
ona z politycznej mapy Europy odrodzone po stuleciu zaborów państwo.A jednak „raz jeszcze powstała, być żyć”. W lipcu
nadchodzącego roku upłynie czterdzieści pięć lat od narodzin III Rzeczypospolitej
— naszej ludowej ojczyzny.
Suwerenne, stabilne państwo, w sprawiedliwych granicach,
dające poczucie narodowego bezpieczeństwa — to bezcenna historyczna zdobycz,
nasze największe dobro.
Stale je ulepszać, ale szanować, bronić, umacniać — to
wielki moralny i obywatelski obowiązek. Rok 1989 będzie niewątpliwie pełen
ważnych, doniosłych dla Polski przeobrażeń. Czego więc mogę tyczyć u jego
progu?
Uczyńmy wszyscy i wszystko, aby nadchodzący rok był dla
Polski otwarciem nowych, szerokich horyzontów.
- Aby wewnętrzne przemiany utrwaliły spokój w kraju, zapewniły ład społeczny, stworzyły mocne podstawy porozumienia narodowego.
- Aby stały się realnym, trwałym wkładem w przebudowę i odrodzenie socjalizmu, w proces odprężenia w Europie.
- Aby ludziom żyło się lżej.
- Aby udało się zahamować dotkliwą inflację, uzyskać większą skuteczność reformy gospodarczej, wyzwolić całą społeczną energię, pójść szybciej naprzód.
- A jednocześnie, aby obroniła się, zyskała na wiarygodności socjalistyczna sprawiedliwość społeczna.
- Aby umocniły się te bezcenne wartości moralne, których potrzebujemy jak powietrza: wyższa kultura stosunków międzyludzkich, troska o tych, których dotknęło
cierpienie, prosta ludzka życzliwość.
Zwracam się z szacunkiem do starszych obywateli naszego
kraju — do tych, którzy godnie spełnili i nadal spełniają rzetelnie swój
obowiązek.
Zwracam się jednocześnie z serdecznym słowem do młodych
Polaków, naszych następców, którzy zadecydują o losach ojczyzny. Na styku tych
dwóch granicznych pokoleń mieszczą się narodowa przeszłość i przyszłość
równocześnie.
Życzę najserdeczniej wszystkim Polkom i Polakom, aby rok
nowy, niosąc dobre nadzieje, umocnił zarazem poczucie realizmu i
odpowiedzialności, aby przyniósł naszemu tak ciężko doświadczonemu, dzielnemu
i twórczemu narodowi siłę, wytrwałość i postęp.
A każdemu z was, drodzy rodacy — osobistą satysfakcję,
zdrowie i pomyślność.
Szczęśliwego Nowego Roku!
Tekst na podstawie książki W.Jaruzelskiego „Przemówienia 1988”, Warszawa, Książka i Wiedza 1989, s.365-369
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz