JPS Ziemkiewicza jest ważna i potrzebna. Część środowisk liberalno - lewicowych
powiązanych z takimi tytułami jak Gazeta Wyborcza czy Krytyka Polityczna promuje
wartości postępowo - europejskie jednocześnie negując potrzebę tworzenia
polskiego państwa narodowego. Adam Michnik i jego przyboczni mają nieco ułatwione
zadanie, ponieważ większość głosów wśród wyborców pro prawicowych
zbiera PiS ze swoim modelem naiwnego, katolickiego patriotyzmu, który ładnie
wygląda na jakimś marszu czy pielgrzymce, ale w codziennej praktyce
politycznej jest łatwy do osaczenia i izolowania na poziomie 30%.
Ziemkiewicz utrudnia życie krytykantom z Wyborczej pokazując, że można spojrzeć na przeszłość i teraźniejszość Polaków bez typowo prawicowego nadęcia i zbliżania się do granic absurdu.
Przepracowanie, przemyślenie wydarzeń z lat powiedzmy 1935 - 1945 może sprzyjać
budowaniu nowej prawicy narodowej, która łączyłaby w sobie tradycję
narodowej demokracji z podejściem republikańskim (anglosaskim).
Trzeba odejść od typowego PiSowskiego judeochrześcijańskiego mesjanizmu
i cierpiętnictwa, bo to tylko sprzyja i pomaga aktywistom z ulicy Czerskiej.
Oczywiście trzeba zachować ludowy katolicyzm, ale chyba nie ma potrzeby
traktować tę wiarę zbyt poważnie.
Zwłaszcza gdy praktyka (np: robienie nieślubnych dzieci) przeczy
głoszonym zasadom wiary w kościół Wyszyńskiego. Przesadne przywiązanie do
wartości chrześcijańskich to recepta na grzanie ław opozycji
przez następne kadencje.
RAZ dąży do zbudowania nowej, lepszej formy polskości, która
będzie odporna na miraże romantycznego patriotyzmu.
Autor stawia na materialistyczny konserwatywny nacjonalizm, który ma się
mocno opierać na bieżących realiach.
Takie tworzenie nowego Polaka. Ulepszonej formy życia.
Też mnie nudzi bycie narodem zwykłych orków czy goblinów.
Już czas byśmy byli twardzi i bezwzględni jak uruk hai.
powiązanych z takimi tytułami jak Gazeta Wyborcza czy Krytyka Polityczna promuje
wartości postępowo - europejskie jednocześnie negując potrzebę tworzenia
polskiego państwa narodowego. Adam Michnik i jego przyboczni mają nieco ułatwione
zadanie, ponieważ większość głosów wśród wyborców pro prawicowych
zbiera PiS ze swoim modelem naiwnego, katolickiego patriotyzmu, który ładnie
wygląda na jakimś marszu czy pielgrzymce, ale w codziennej praktyce
politycznej jest łatwy do osaczenia i izolowania na poziomie 30%.
Ziemkiewicz utrudnia życie krytykantom z Wyborczej pokazując, że można spojrzeć na przeszłość i teraźniejszość Polaków bez typowo prawicowego nadęcia i zbliżania się do granic absurdu.
Przepracowanie, przemyślenie wydarzeń z lat powiedzmy 1935 - 1945 może sprzyjać
budowaniu nowej prawicy narodowej, która łączyłaby w sobie tradycję
narodowej demokracji z podejściem republikańskim (anglosaskim).
Trzeba odejść od typowego PiSowskiego judeochrześcijańskiego mesjanizmu
i cierpiętnictwa, bo to tylko sprzyja i pomaga aktywistom z ulicy Czerskiej.
Oczywiście trzeba zachować ludowy katolicyzm, ale chyba nie ma potrzeby
traktować tę wiarę zbyt poważnie.
Zwłaszcza gdy praktyka (np: robienie nieślubnych dzieci) przeczy
głoszonym zasadom wiary w kościół Wyszyńskiego. Przesadne przywiązanie do
wartości chrześcijańskich to recepta na grzanie ław opozycji
przez następne kadencje.
RAZ dąży do zbudowania nowej, lepszej formy polskości, która
będzie odporna na miraże romantycznego patriotyzmu.
Autor stawia na materialistyczny konserwatywny nacjonalizm, który ma się
mocno opierać na bieżących realiach.
Takie tworzenie nowego Polaka. Ulepszonej formy życia.
Też mnie nudzi bycie narodem zwykłych orków czy goblinów.
Już czas byśmy byli twardzi i bezwzględni jak uruk hai.
Komentarz do kilku spraw poruszonych w JPS
Strona 63. Autor wylicza miejsca zagłady polskich elit społecznych.
Ja do tej listy dodaję PW44.
Strona 69. Zaskakuje, że niektórzy przedstawiciele polskiej, narodowej prawicy
w tak dużej pogardzie mają narodowe dążenia Ukraińców czy Litwinów.
Ziemkiewiczowi czasem też to się zdarza. Naprawdę słabo to wygląda...
Podole oraz Wołyń to ziemia historycznie ruska i nie dziwne, że Ukraińcy
uważają te tereny za swoje. Podobnie Litwini na Wileńszczyźnie.
To spory błąd przyjmowanie takiej carskiej (wielkopańskiej) mentalności
uznającej Ukraińców za poddanych kategorii B.
Zwłaszcza, że w okresie rozbiorowym to Moskale tak traktowali Polaków.
Każdy ma prawo do swojego nacjonalizmu, zwłaszcza gdy jest na swej
etnicznej ziemi. Dla nas Polaków polskość Katowic, Szczecina, Gdańska,
Poznania czy Wrocławia jest czymś oczywistym.
Jednak dla wielu konserwatywnych oficerów Wehrmachtu (to nie byli żadni naziści!)
naturalne granice Rzeszy to te z roku 1914 i dlatego wsparli Hitlera.
Dobrze się stało, że dzięki Polsce Ludowej współzamieszkiwanie
Polaków razem z Litwinami i Rusinami zostało zakończone.
Znacznie lepsze jest państwo jednonarodowe takie jak PRL niż
wielonarodowa Rzeczpospolita. Wyobraźmy sobie, że Polska po
II wojnie światowej pozostaje w granicach z 1939 roku, a w nich
3 200 000 Ukraińców. Wystarczy, że 10% z nich to banderowcy i
mielibyśmy na Kresach ogień i krew tak jak dziś w Doniecku czy Ługańsku.
Strona 101. Chyba powinno być z Mińskiem i Kamieńcem Podolskim.
Traktat ryski to jak na ówczesne czasy optymalne rozwiązanie, choć
oczywiście należy się pamięć i współczucie ofiarom Stalina i jego operacji.
Strona 372. Autor niezbyt precyzyjnie podaje utratę takich miast jak
Manchester czy Liverpool jako analogię do utraty Wilna oraz Lwowa przez II RP.
Bardziej pasowałyby tu jako przykłady Cardiff i Edynburg.
Manchester to część Anglii tak samo jak Łódź jest częścią Polski.
Zaś Edynburg to część Brytanii podobnie jak Wilno było częścią Rzeczpospolitej.
Anglia to państwo narodowe, a Brytania to unia narodów.
Tak samo Rzeczpospolita była unią narodów - przynajmniej przez jakiś czas.
Strona 384. Czytamy, że sami Polacy zgubili niepodległą Polskę.
Tu RAZ ciutkę przesadził - wszak Węgry czy Rumunia w roku 1945
znalazły się tak samo jak Polska pod skrzydłami Stalina.
Po prostu czasy były parszywe i wojnę w Europie wschodniej
wygrała Rosja Radziecka. Współpraca z III Rzeszą lub jej brak
nie rzutował na późniejszą utratę suwerenności.
Pisarz ma prawo do barwnej przesady.
Chcę czytać żywe emocje autora, a nie suchy podręcznik.
RAZ całkiem często stosuje skrót ZSSR na określenie naszego
wschodniego sąsiada. Rozumiem, że chodzi tu o wykazanie się
niechęcią do czerwonej Moskwy.
Jednak nieco dziwnie wygląda gdy nasza rusofobiczna / antykomunistyczna prawica
używa rusycyzmów takich jak np: sowiecki.
Przecież można powiedzieć po polsku radziecki.
Pomysł ciekawy, ale ówczesne mocarstwa kolonialne
raczej nie potrzebowały polskiej konkurencji.
Na Madagaskar można by wysiedlać element niepożądany w Polsce.
ulotka reklamująca koncert rockowego zespołu z Hiszpanii
wzorowana na radzieckiej propagandzie
Sowiecki ot termin powszechnie używany przed wojną. Dlatego Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich
OdpowiedzUsuńOwszem. Mówiono Sowiecki lub Sowiety.
UsuńW języku angielskim też występuje ten rusycyzm
Soviet (Russian: сове́т, Russian pronunciation: [sɐˈvʲɛt], English: Council) was a name used for several Russian political organizations. Examples include the Czar's Council of Ministers, which was called the “Soviet of Ministers”; a workers' local council in late Imperial Russia; and the Supreme Soviet, the bicameral parliament of the Soviet Union.